Dzisiaj w Łaziskach Górnych w godzinach popołudniowych pojawił się Mongoł o zardzewiałej facjacie z błyskiem szaleństwa w oczach... Swoją drogą: 26h z Caen do Katowic to całkiem znośny wynik, choć przypłacony nieprzespaną nocą.
I tak oto "Dzika Wyprawa: Galop na Singapur" dobiegła końca. Ostatni element układanki dotarł do domu, a zajęło mu to dokładnie 10 miesięcy. Nikt go nie okradł, nie pobił, nie zabił.
Dziękujemy Wam za to, żę byliście tu z nami. Nie zapominajcie jednak, że to dopiero teraz będziemy mogli w pełni dzielić się z Wami zgromadzonymi przez nas materiałami podczas podróży.
Ponadto...
Gdzieś w szalonym umyśle pojawiła się idea kolejnej wyprawy... ale to już inna historia...
Foto: To ostatnia taka, obiecuję... -------------------------------------
Today early afternoon in Łaziska Górne appeared crazy eyed, rusted face Mongolian... By the way: 26h from Caen to Katowice is pretty tolerable result. Although the night was sleepless.
And that's how the first journey of Jolly Wanderer has come to the end. The last piece of the puzzle came back home. It took him exactly 10 months. Nobody mugged him, robbed him, killed him.
Thank you for being here with us. Don't forget that it's now when we actually will start to share with you the materials from the journey.
Furthermore...
Somewhere in the mad mind occurred an idea of another journey... but that's another story...
Post by Jolly Wanderer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz